Musimy uchylić rąbka spódnicy autorki, by potwierdzić plotki o rzekomych dwóch bolących i dosyć potężnych siniakach.
Są!
Zachowały swoją śliwkowatość, nierówny zarys, zajeżają melancholią.
– Ach! Co to był za kant stołu – szepnął jeden siniak do drugiego, jakby właśnie wyjawiał mu jakąś tajemnicę.
– Czy był drewniany? – pyta z nadzieją drugi siniak, i nie czekając na odpowiedź kontynuuje – Bardzo wystający? Niezabezpieczony? Czy coś mówił?
I gdyby siniaki potrafiły się ślinić z pożądania i tęsknoty, to właśnie on by teraz się ślinił.
Ale, ale, ale!
A KYSZ! Romantyczne historie! A KYSZ! A KYSZ! Banały!
Bo Polacy nie czytają, czy czytają za mało. A my nie wiemy dlaczego…
Więc prawie jak z „Bravo” z lat dziewięćdziesiątych: FOTOSTORY…
które wrzucimy jutro, bo dziś nam się już nie chce.
Pamiętajmy: zło czai się wszędzie, ale to my chowamy pod poduszką draże kokosowe Korsarz.